Podróż Smak orientu wymieszany z zapachem europy
Spacer po ogrodzie zoologicznym w Agadirze sprawia, że z bliska można oglądac... czasem dotknąc zwierzęta i ptaki bardzo płochliwe w naturze. Mnie zafascynowały flamingi, ktore w naturze bardzo trudno podejśc z bliska, a co dopiero karmic. Napawa to też smutkiem, niedługo byc moze nas będą oglądac w zoo.... :):)
Kozy na drzewach to raczej rzadki przypadek, zwłaszcza że siedzą tam nie dlatego że nie maja co jeśc na ziemi, ale dlatego że uwielbiają pędy i orzechy drzewa arganowego. Zrzucają przy tym orzeszki, pomagając w ich zbieraniu. Marokanki póżniej ręcznie uzyskują z nich drogocenny olej arganowy.
Safi jest tak podobne do Essaouiry, że miałam trudności z rozróznieniem zdjęc, które skąd. W Safi jednaj jest ogromny suk z ceramiką i wyrobami z drzewa cisowego. barwne talerze talerzyki i wszelkiego rodzaju miski i t p. Naczynko z drzewa cisowego z fantazyją pokrywką w kształcie wieżyczki od 2 lat pachnie mi w pokoju i przypomina galopadę po tymże suku ;)
Casablanka..... przyznam , że rozczarowuje..... Jedynie meczet, ooogromny z najwyzszym minaretem wśród meczetow,ale ......właściwie wspołczesny. Budzi podziw koronkowa robota mistrzów, rozmach i przepych.
Reszta miasta bardzo europejska ... i nic dziwnego, w końcu wybudowana przez francuzów.
Przepiękne miasto z ogromnym pałacem Króla schowanym w dzielnicy urzędów. W tej budowli mieszczą sie również biura rządowe. Budzi respekt i zachwyca bryłą jak z pocztówki. Otoczony wspaniałymi ogrodami z widokiem na Rabat - stolicę Maroka.
Znajduje się tam również unikalne mauzoleum Hassana II i Mahommeta V w niedokończonym meczecie. To cpo zostało wybudowane, zostało też nieco "zmodyfikowane" poprzez trzęsienie ziemi. Podczas naszego pobytu, miały miejsce uroczystości rocznicy śmierci Hassana II i podziwialiśmy pochody duchownych muzułmańskich jak również całego męskiego kwiatu polityki i życia państwowego Maroka.
Miasto bram, zabytków i turystów.
Ogromna medyna z 920 uliczkami, a raczej ich plątaniną i gęstwiną. Największa w Maroku, gdzie sprzedaja wszystko, dla wszystkich. barwny gwar wszelkiej masci ludzi , krzyki przekupniów, porykiwania osłów, różnojezyczna cizba kłebi się dookoła. Myslę, ze jeśli ktoś sam się zapuści w tę ciżbę, ani chybi zabłądzi, a wyjsc bez pomocy nie ma mowy!!!! Mozna tam błądzic kilka dni zatapiajac sie w róznorodny tłum, kupując ciekawoski, kurioza i inne potrzebne, a najczęściej nie rzeczy. U mnie do tej pory w pokoju pyszni się "stary" czajniczek z łabedzią szyją. :)
Przebijając sie przez stoiska oraz meczety przepięknie inkrustowane motywami roślinnymi, nie wierzymy że wyszły one (inkrustacje, płaskorzeźby) spod ludzkiej ręki. śą precyzyjne i jedne przechodzą w drugie uzupełniane mozaikami i płytkami.
Kiedy opuścimy to kłebowisko, prawdziwą wieżę Babel, miasto zaskakuje nowoczesną architekturą jakby drugą stroną księżyca.....
Marrakesz od którego pochodzi nazwa Maroka, to jedno z najciekawszych miast świata, miejsce z którym związanych jest wiele legend. Oczywiscie wszyscy najlepiej zapamietują sławny plac Marakeszu, a szczególnie nocą. Mnie nie dane było niestety zobaczy go nocą, ponieważ wiekie pragnienie zrobienia sobie zdjecia na straganach sprzedających świeży sok, zakończyło się fatalnym upadkiem, i posłusznie powrotem do hotelu ;(. Myślę jednak, że Marrakesz ma dużo wiecej do zaoferowania.